Herb Gminy Trzebnica Herb GKS Polonia
GMINNY KLUB SPORTOWY POLONIA TRZEBNICA
PRZEZ POLONIĘ DO EKSTRAKLASY

Władysław Tronina nie żyje

 

zdjęcie w tle i profilowe-05.jpeg

 

 

Z ogromnym żalem i smutkiem informujemy, że dzisiaj w nocy w wieku 69 lat zmarł Władysław Tronina, wieloletni kierownik Polonii Trzebnica. Składamy najszczersze wyrazy współczucia rodzinie i przyjaciołom zmarłego. Datę pogrzebu podamy, gdy zostanie już ustalona.

Władysław Tronina z piłką nożną związany był od kilku dekad. Karierę kierownika zaczynał w Polarze Wrocław, gdzie pełnił tę funkcję wiele lat, będąc także członkiem zarządu w czasach świetności tego klubu, kiedy osiągał on największe sukcesy w swojej historii. W roli kierownika drużyny pracował także w Wulkanie Wrocław skąd trafił do Polonii Trzebnica, gdzie spędził niemal dziesięć lat z przerwą na pobyt w MKP Wołów.
We wszystkich klubach, w których pracował był kimś więcej niż kierownikiem. Był człowiekiem-instytucją. Znał wszystkich i wszyscy znali jego. Kiedy pojawiał się jakiś problem – Tronina wiedział jak go rozwiązać. Jego doświadczenie i kontakty były bezcenne. Zawsze wiedział w jakiej sprawie do kogo zadzwonić, zawsze załatwił numer telefonu i – co równie ważne – osoba po drugiej stronie słuchawki doskonale wiedziała kto dzwoni. Ze swoimi sprawami zwracało się do niego mnóstwo osób ze środowiska, a on jak to on – nigdy nie odmówił pomocy.
Taki właśnie był. Dusza człowiek o gołębim sercu. Miał tak rzadką dziś u ludzi, a niezwykle szlachetną cechę – szukał zgody, pojednania, a nie kłótni. Szukał rozwiązań, a nie problemów. Starał się żyć tak, aby nikt przez niego nie płakał. Nigdy nie narzekał. Nawet w ostatnim okresie, kiedy zdrowie nie pozwalało mu być już tak dokładnym, profesjonalnym jak kiedyś – nie rozczulał się nad sobą. Nadrabiał wiecznym optymizmem i uśmiechem. Takim właśnie go zapamiętamy.
Pewnie nawet dziś – znając go – gdyby widział nasz ogromny żal i mógł coś powiedzieć, to z jego ust padłoby coś w stylu: „Spadajcie czereśniaki! Martwcie się o siebie, bo ja sobie poradzę!”

Co do tego akurat nie ma wątpliwości – na tamtym świecie „Kiero” też pewnie szybko wyrobi sobie układy i znajdzie dla siebie dogodne miejsce. Z pewnością nie będzie siedział bezczynnie. Tak jak i tutaj. Mimo dolegliwości – do końca chciał być aktywny, do końca chciał pomagać, pracować i działać. Nigdy się nie poddał.
– Kiedyś do Polaru przyszedł nowy prezes i każdy kto miał więcej niż 25 lat, musiał odejść. Tak trafiłem do drugiej drużyny. Grając tam, zacząłem pełnić jednocześnie funkcję kierownika drużyny juniorów. Później zmarł kierownik pierwszego zespołu, a mnie oddelegowano do pogrzebu i wszystkich tych spraw… Tak zaczęła się moja kariera kierownika seniorskiej drużyny – wspominał w wywiadzie dla portalu Weszło.
A więc jego kariera zakończy się tak jak się zaczęła – od pogrzebu. Przez cały ten czas był do dyspozycji. Nigdy nie zgłaszał kontuzji, nigdy nie pauzował za kartki.

Może właśnie dlatego już tam, gdzieś na górze, chcieli go do swojej drużyny?

× Wyszukaj w serwisie